nasi instruktorzy
Nasi instruktorzy to ludzie z pasją. Wieloletni użytkownicy pojazdów z napędem “na cztery łapy”.
Dysponują wiedzą i przede wszystkim doświadczeniem, zdobywanym z każdym kolejnym kilometrem walki z błotem, stromiznami, dziurawymi szlakami i własnymi słabościami, gdzieś bardzo daleko. Wiedza i doświadczenie jest poparte praktyką, bólem, łzami, zniszczeniami… czyli prawdziwym życiem pasją.
Tą pasją staramy się Was zarazić podczas oferowanych przez nas szkoleń i przejazdów indywidualnych, nauczyć Was opanowania sprzętu i szacunku dla natury.
Współpracujemy z zaufanymi firmami z całej Polski, dzięki czemu możemy zagwarantować profesjonalną kadrę instruktorską dla przedsięwzięć na ponad 50 samochodów. Grono miłośników jazdy off-road to grono specyficzne i dość hermetyczne, szybko odsiewa ziarno od plew. Korzystamy z usług tylko sprawdzonych i profesjonalnych instruktorów, w naszych szeregach nie znajdziecie Państwo tylko posiadaczy samochodów terenowych, nasza kadra oraz firmy współpracujące to prawdziwi profesjonaliści w tym fachu, od wielu, wielu lat. Twarze ich znajdziecie na fotografiach z najdalszych zakątków świata - tych ciepłych afrykańskich i azjatyckich ale też w zimowej scenerii za kołem podbiegunowym, na Alasce lub w umiarkowanym klimacie Wysp Owczych czy w gorącej Australii.
No to lecim... skład lokalny.
Grzegorz vel. Nemet
Jeden z założycieli Farmy i traktujący ją jako swoje "dziecko". Pierwszego land rovera nabył w 2005 roku i od tego czasu nie uznaje innej marki… no może z drobnymi wyjątkami. Człowiek od planowania, pilnowania i wykonywania zadań tak aby wszystko się zgadzało i przebiegło zgodnie z założeniem... często do przesady ;)
Objeżdżacz i pilot wycieczek po tych zimniejszych krańcach świata, ma nawet swoje iglo na Islandii. Człowiek - legenda, obieżyświat, przewodnik, off-road'owiec przez wielkie OFF! Samochodami terenowymi jeździ od momentu odebrania prawa jazdy. Niebanalny i nieszablonowy, erudyta, z własnym pomysłem na życie. Świat dla niego jest jak dla niejednego z nas miasto rodzinne, wszędzie jest “u siebie” choć i tak wiemy że daleką starość spędzi na Islandii... albo na Alasce. Na razie cieszymy się że jest z nami, a klienci z nim uczący się wychodzą tak zarażeni off-road'em, że po chwili spotykamy się z nimi na równych prawach, gdzieś “daleko od szosy”.
Joachim vel. Chimas
Nasza maskotka ;) najbardziej poczciwy, uczciwy i “przyłóż-do-rany” instruktor na świecie.
Jego wiedza na temat stajni Land Rovera przewyższa sumę wszystkich pozostałych, a to za sprawą obcowania z marką jeszcze za kołyski ;) Off-road to jego pasja, życie i chleb powszedni, sam off-road bez Chimka nie mógłby istnieć.
Kilkunastoletnie doświadczenie w powożeniu i niewiele mniejsze w instruktarzu tej zapomnianej sztuki powoduje że każdy pasażer wysiada z auta z dużą dawką pozytywnych emocji narastających na wiele kolejnych dni. Każdą imprezę traktuje nadzwyczaj poważnie angażując się w nią ponadprzeciętnie i przykładając 300% intencji, za co efekt zadowala i zaskakuje nawet najbardziej wybrednych. Pan naczelny jedynej słusznej makulatury tematycznej oraz wielu innych równie zbędnych felietonów ;) No i pojechał zimą na Nordkapp :) Przehuj ;) … i spał w samochodzie.
Krzysiu
Dusza nie człowiek, zaraża uśmiechem nawet największych ponuraków. Nie wiemy czy potrafi podnieść głos, ale ze swoją anielską cierpliwością pewnie potrafiłby nauczyć jeździć nawet czterolatka. Z jazdy Land Roverem czerpie tylko przyjemność. (Czy gdyby było inaczej poruszałby się nim na co dzień?) Prywatnie: mąż, ojciec i wspaniały człowiek.
Bartas
Benzynę ma w żyłach. Wyścigowiec, motocyklista, od kilku ładnych lat off-road'owiec. Pasją zarażony w pasiastym Land Roverze, niestety wrodzona nieszablonowość chyba, nakazała mu się wyróżnić i kupił Mitsubishi, model który w Hiszpani musiał mieć zmienioną nazwę. O sportach motorowych może opowiadać godzinami, poza tym organizował rajdy terenowe, sędziował i jako uczestnik “stawał na pudle”.
W wolnych chwilach - deska z żaglem lub motor. Prywatnie kochający mąż i ojciec na razie jednej, słodkiej dziewczynki.
Mariusz vel. Czesław
Człowiek historia, człowiek legenda. O historii powstania i przeznaczeniu pojazdów 4x4 wie więcej niż nie jeden ich konstruktor. Znajomość branży terenowej i mechanicznej ze szczególnym zboczeniem w kierunku zielonego jaja liczy się u niego w dekadach. Ma najwięcej postów na każdym forum tematycznym ;) Nasz kluczowy instruktor i szkoleniowiec teoretyczny, próba określenia czasu na prelekcję fachowej wiedzy jest pojęciem absurdalnym... Dawniej zawodnik RMPST - połowa niepokonanego duetu Jarząbek/Czesław czyli załogi Oleszczak/Milewski. 5 lat startów, z czego 4 z tytułami. Patologiczny kolekcjoner Land Rover'ów.
Michał vel. Taczka
Jeśli coś ma silnik i może się przemieszczać to możecie być pewni, że On to potrafi poprowadzić. No może poza samolotami i wahadłowcami NASA, choć sami do końca nie jesteśmy pewni. Jeśli bierze się za coś to tylko na poważnie. Ten kapitan i sternik, kierowca wyścigowy i rajdowy, sędzia sportów motorowych to żywe srebro, wszędzie go pełno. Wie i umie bardzo wiele z przyjemnością tą wiedzą się dzieli. Chwile gdy nie siedzi za dowolnym “sterem” spędza prowadząc serwis samochodów legendarnej marki - Land Rover.
Gwiazdor każdej imprezy, jeśli nie może się wykazać swoją wiedzą mechaniczną to na pewno znajdzie sposób aby zwrócić na siebie uwagę w efektowny sposób, np. efektownym “zjazdem” z rampy lub przygodą z … taczką ;)
Michał vel. Ciechan
Tutaj ciężko cokolwiek wybrać. Człowiek wielu talentów: płetwonurek, militarysta, miłośnik klasycznych motocykli i fan zdrowego trybu życia. W wolnych chwilach często ucieka od zgiełku miasta relaksując się na łonie natury. Najbardziej nieszablonowa postać jaką mieliście kiedykolwiek okazję poznać. Nikt się jeszcze z Nim nie nudził. Bardzo dba o swój wizerunek w internecie, a w zasadzie dba by tego wizerunku tam nie było. Z tego powodu dowiecie się jak wygląda dopiero podczas spotkania.
Jędrzej
Milion pomysłów na minutę, tysiące planów na przyszłość, setki hobby, jedna pasja - Range Rover Classic!
Płetwonurek, ratownik wodny, generalnie wodniak. Na twardym lądzie też nie traci gruntu pod stopami, chociaż bardzo lubi obcować z linami na wysokości i siedziskiem motocykla. Wieloletnia przygoda z harcerstwem nauczyła go organizacji wszelakich przedsięwzięć jak i chęci niesienia pomocy. Spokojnie, "łopatologicznie" ale też spójnie zawsze chętnie wytłumaczy wszelkie zagadnienia związane z jazdą terenową.
A w międzyczasie ciężko pracuje, żeby zapewnić godziwy byt swojemu psu.
Jurek
Pozytywnie zakręcony erudyta, małomówny często, nad czym ubolewamy, bo ma o czym opowiadać. O generatorach prądotwórczych wie wszystko. Podobnie jak Jędrzej zakochany w swoim Rang Roverze Classicu z 1987 roku. W Land Roverze jeździ od dziecka, pałeczkę przekazał mu Tata, teraz On zaraża pasją syna. Aktywność fizyczna to jego drugie imię. Bardzo prawdopodobne, że w momencie w którym to czytacie właśnie spływa rwącą rzeką pontonem lub wspina się gdzieś wysoko w górach.
Simon
Błoto po pas? Żaden problem! Wyprawy po ukraińskich górach? Powiedz kiedy! Jedziemy w teren? Zawsze! To jest chyba najprostszy sposób żeby opisać Szymona podejście do tematu. Organizator wielu rajdów, wliczając nawet te największe. Nie wyobraża sobie życia bez zielonego znaczka. Nawet w czasie wolnym usilnie przerabia swoje auto, żeby móc pokonywać coraz trudniejsze przeszkody terenowe. Prywatnie ciepły człowiek o nieszablonowym poczuciu humoru. Słuchajcie uważnie co mówi, wysiądziecie z samochodu nie tylko z doznaniami płynącymi z jazdy w terenie ale też jak byście właśnie wyszli z najlepszego Stand Up’u!
Robert vel. Telewizor
Niepozorny wzrostem, zawsze uśmiechnięty z całym naręczem humoresek do opowiedzenia. Niech Was to nie zmyli, to człowiek który w terenowych warunkach spędził kilka dekad. Kochający mąż i miłośnik Labradorów gdy trzeba ląduje w błocie po pas. Poza jazdą terenową to osoba która naprawi każdy elektroniczny przedmiot. Poza tym zna telewizyjną branżę od podszewki, pracując od wielu lat jako technik w jednej z telewizji.
Romek vel. Kiciuś
Jeździ wszystkim. Ściga się czym się tylko ścigać można. Pozytywny i zawsze uśmiechnięty. Człowiek którego lubi się od pierwszej sekundy znajomości. Miłość do motoryzacji ma po ojcu. W swojej stajni ma oczywiście też zabytkowego Land Rovera. Przejazdy z nim to czysta przyjemność i okazja do rozmów o off-road'zie w każdym wydaniu.
Marcin vel. Płatek
Marcin chodząca pozytywna energia. Również grono dinozaurów off-road. Kilka ładnych lat temu jego nazwisko można było znaleźć w prasie branżowej zawsze w pierwszej trójce na mecie, w każdym rajdzie. Aktualnie uczy jeździć w terenie rozbawiając do rozpuku osoby z nim jeżdżące. Ogromna wiedza i doświadczenie są nie tylko efektem “szampana na mecie” wielu rajdów ale też tysięcy kilometrów zjeżdżonych w podróżniczym stylu.
Buchwi vel. Dziadu
Jeden z dinozaurów polskiego off-road'u. Organizator i uczestnik wielu rajdów, również charytatywnych. Od kilkunastu lat wyznawca kultu jedynej słusznej marki, oczywiście marki Land Rover. Przy okazji muzyk, artysta i miłośnik starej motoryzacji.
Marcin vel. Kokot
Zespół rajdowy w jednej osobie. Od wielu lat uczestnik rajdów terenowych. Kierowca i zarazem konstruktor coraz bardziej zaawansowanych rajdówek. Wszystkie oczywiście na bazie Land Rovera. Czasem ratuje nas z opresji swoją prywatną koparką. Kolekcjoner Range Roverów Classiców. Przyznaje się do trzech, ale bierzemy tą absurdalnie niską liczbę z przymrużeniem oka. Nasz “farmowy śmieszek” który za chwilę zostanie ojcem.
Irek vel. Orson
Irek to oaza spokoju. Swoim Mercedesem G był już chyba w każdej sytuacji w której mógł się znaleźć. Jak większość z naszego zespołu sędziował i uczestniczył w rajdach o randze międzynarodowej. Wysokiej kultury off-road'owiec od przysłowiowych “stu lat”. Na co dzień również kochający ojciec, mąż i hodowca trawy, który w temacie zdawać by się mogło mało porywającym, potrafi sypać anegdotami jak z rękawa. Nie chce odpowiedzieć na pytanie czy zdarza mu się przejechać po trawniku.
Mik-ołaj - vel. ciemna strona bezmocy...
...temu panu już podziękujemy… ex-farmowiec.
Był z nami chwile, wprowadzony na głębokie wody zaufania ludzi z błota i kurzu, w pigułce dostał know-how off-roadowego zaplecza i kodeksu. Popajacował, porobił dymu i w finale “wypisał się” z braku czasu robiąc przy okazji bardzo nieładne i niekoleżeńskie rzeczy, zakrawające o paragrafy smaku i prawa. Teraz splagiatowanym projektem i podkradanymi pomysłami próbuje konkurować oferując swoje “olbrzymie doświadczenie...”. Powodzenia na nowej drodze życia…